Forum www.vis.xa.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 ...::::: RPG ::::....... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Mugol



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 18:18, 17 Paź 2005 Powrót do góry

Brawo Kuba! <klaszcze> Zaskoczyłeś mnie :> ale to nawet dobrze ;] wkońcu zacznie sie coś dziać, Czarodzieju ;], Widze że nikt tutaj nie może załapać jak bym sie odzywał Razz nie napisał bym ee..tego tylko bym zapytał jak to możliwe że żyjesz;p

Zdziwiłem się takim zwrotem sytuacji. Zastanawiałem się czy brat Lorda Pierda wie że go zabiłem mu brata, no ale sam się o to prosił. Ale przecież jeżeli on wie, to zna równierz moją tajemnice i wątpie żeby chciał dalej z nami podróżować czując się zagrorzony. Postanowiłem mieć na niego oko. Na szczęście zranił się w noge i będziemy mieli pretekst aby go zostawić. Dziś przenocuje z nami, następna wioska dopiero jutro ale to oprórzni wyprawe. Nie uśmiecha mi sie podróż z utykającym pedantem (Elegantieee;p).
- Ugryzienie tego lisa nie jest taką prostą do usnięcia raną, najmniejsza pomyłka przy zaklęciu, ruchu lub natęrzeniu głosu i możesz stracić nogę lub pogorszyć sprawe. Te lisy są niebezpieczne, dlatego uniknołem drogi przez las. Gdyby to Pierd nas prowadził to nie tylko ty mógłbyś mieć ten problem. Myślę, że powinieneś zostać w najblirzszej wiosce i wysłać list polecony do Scarathorn i czekać aż ktoś przyjdzie z pomocą, my nie możemy się zatrzymywać. - powiedziałem
Szliśmy dalej w opóźnionym tempie gdyż musieliśmy pomuc chodzić rannemu. Jego rana źle wyglądała. Przypomnialem sobie sytuacje jak uśmiercałem Pierda on i jego brat byli uderzająco podobni, ale widać małe różnice. Ciekawe czy jego brat jest inteligentniejszy. Zaczęło się już ściemniać. Mamy 2 godziny opóźnienia mimo tego uznałem, że trzeba rozpalić ogień i odpocząć. W dali słychać było odgłosy wyjących wilków.
- Corner, Pet przynieście drewno, Laura rozpal ogień, Madoxxx pomóż Lordowi. Ja muszę obliczyć ile czasu zajmie nam droga w aktualnym tempie, do najbliższej wsi.
Podczas gdy moi kompani 'pracowali' ja ustaliłem, że jutro musimy wczesniej wstać aby nadrobić straczony czas. Gdy wyruszymy rano we wsi powinnismy byc za jakies 6 godzin.
- Ustalcie kto czuwa w nocy, nie chcemy żeby nas okradziono - zasugerowałem wiedząc, że i tak nie będę spał. ( z powodów dla was oczywistych, nie potrzebuje snu )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Red_Devil_S
Charlak
Charlak



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków

PostWysłany: Pon 19:27, 17 Paź 2005 Powrót do góry

Wiecie mam prośbe bo wy chyba o mnie zapomnieliście ,a ja też tu jestem ,więc pamiętajcie[color=red][color]

Red wstał rano i poszedł nad strumyk pomyśleć że nikt go nie szanuje i wtedy usłyszał głos
-Nie rób tego
Red sie odwrócił ale nic nie zobaczył . Myśląc że zwariował poszedł do obozu


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prof_DoDo_Grex
Pelnoprawny uzytkownik forum
Pelnoprawny uzytkownik forum



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 374 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/10
Skąd: Radom

PostWysłany: Pon 19:44, 17 Paź 2005 Powrót do góry

-Ja mogę- powiedział DoDo.
-Dobrze to ty będziesz czuwał w nocy tak by nic się nie stało. Zrozumiano ??
-Jak zawsze-uśmiechnął się DoDo.
Wszyscy poszli spać. Abb nie spał tylko udawał, że śpi. Ok. 2 w nocy zaczął wąchać wilk przy nodzie DoDa. Było ciemno, że nic nie było widać. Poczułem, że coś mi w nogach wącha. Powoli zacząłem wyjmować swój miecz i powaliłem go. Gdy go zabilem wszyscy wstali oprócz Reda i Lorda. red i Lord smaczne spali. Kociak Abb Kociak Pet i Corner obudzili się i zobaczyli, że ja mam wilka w ręku.
-Dobrze DoDo- pochwalił Pet.
-Odłuż go a jutro o 4 w nocy jemy wilka i wyruszamy- powiedział Abb.
O 4 w nocy obudzili się. DoDo uśmiechnął się i spytał do Lorda:
-Jak tam rany ???
-Dobrze- Powiedział Lord.
Wszyscy według planu zjedli wilka zapolowanego przez DoDa. I wstali, spokowali i się ruszali.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thomas Weasley
Mugol
Mugol



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kętrzyna

PostWysłany: Pon 20:44, 17 Paź 2005 Powrót do góry

Gdy rano przybyłem do karczmy było już za puźno nikogo nie było na inosa... porozmawiałem przez chwile z karczmiarzem i powiedział mi w która stronę wszyscy sie pokierowali dochodziłem do miejscowych wsi oraz napotykałem ludzi kturzy opowiedzieli mi gdzie poszła gróbka ludzi. Gdy była noc z dala zauwazyłem palący sie ogień natychmiastowo udałem się w stronę światła.
gdy dotarłem na miejscę, natychmiast podbiegła do mnie niejaka zakapturzona postać wykrzykną do mnie
-stój!!!! mów kim jesteś!!!!!!!
wszyscy natychmiastowo się zerwali ze swoich miejsc i odpowiedzieli do mnie
-GADAJ KIM JESTEŚ ALBO ZGINIESZ !!!!!!
-Odparłem Spokojnie Na imię mi Jon Rayan przybyłem do karczmy za puźno karczmiarz powiedział mi w którą stronę się pokierowaliście i dzięki z łaską innosa was odnalazłem. Proszę oto dowód
wyciągną pierścień palladyna i pokazał go wszystkim.
wszyscy usiedli koło rozpalonego ogniska i zaczeli mi się przedstawiać jak im na imię. W pewnej chili Abb powiedział
- powiem ci tylko jedno pamiętaj że ja tu dowodzę ok
-odparłem ok
-Rayan wiesz co nie jestem przekonany do twojej torżsamości musisz przejść test zaufania odpowiedzał abb
- powiedziałem cóż mógłbym dla ciebie zrobić
-jako test zastąp dodo w dzisiejszej strazy oraz w jutrzejszej
- Odparłem dobrze moge to zrobić i tak prawie wogule nieśpie łaska inosa napawa mnie siłą ktura niepozwala mi spać

po chwili wszyscy poszli spać a ja zostałem sam na strazy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly_Madox_Abhorse
Gość





PostWysłany: Pon 21:58, 17 Paź 2005 Powrót do góry

Abbadon nie spal, Holly zastanawiala sie dlacego. wszyscy slodko spali, dziewczyna udawala ze spi a tak na prawde nie mogla sobie wybaczyc ze pozwolila Dodowi zabic tego niewnnego wilka, jak on mogl. I oni jeszcze go zjedli bestie, i to ich sie nazywa ludzmi... miala ochte ich wszystkich pozagryzac, czula ze rosna jej zeby. Uslyszala dzwiek lamanych galezi, pomyslalaze to jakies zwerze poczym wtulila sie w swoj spiwore i dolaczyla do reszty szczesliwco, ktorzy spali...
prof.Michael Corner
Charlak
Charlak



Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 7:27, 18 Paź 2005 Powrót do góry

Wczesnym rankiem (tak jak zawsze) wstałem po cichu, ubrałem się w szatę i poszedłem nad strumyk przemyć twarz i odświeżyć się w strumyku.Po drodze do strumyka zobaczyłem siędzącego i rozmyślającego samotnie Abbadona.
Przemknęłem obok niego po cichu i usłyszałem jakieś pomruki wydobywające się z jego ust:
-Muszę im powiedzieć.....
-Nie, on jest do niego taki podobny..
Nie wiedząc o co chodzi dalej w rytmicznym marszu poszłem nad strumyk.
Po zażyciu kąpieli w strumyku, poszłem do obozu. Prawie wszyscy powstawali.
Wszyscy oprócz Holly Madoxx i DoDa.
Przywitałem się z każdym i czekałem na dalsze rozkazy Abba.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kociak
Szef Moderatorów
Szef Moderatorów



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP

PostWysłany: Wto 7:41, 18 Paź 2005 Powrót do góry

- Zbierajcie się szyciej, zaraz idziemy dalej!- powiedział, a wręcz rozkazał Abb.
- Nie!- krzyknęła zła Laura spoglądając spod byka.
- Jak to nie??!
- A tak to! Ślepy jestes czy co??? A może ten kaptur tak ci zasłania oczy, że nie widzisz nic poza czubkiem nosa???? Lord dalej nie może iść!!!- dziewczyna była dzisiaj nie w humorze.
- Trudno, więc go zostawimy.....- powiedział spokojanie Abb.
- Co jest z wami??!!!- dziewczyna nie mogła ukryć żalu patrząc na reszte grupy- Na początku byliście takimi fajnymi ludźmi/storzeniami (nie potrzebne skreślić xP). A teraz co??? Zjadacie wilki (tu mnie zamurowało) i dajecie sobą pomiatać jakiemuś.......- tu ręką wskazała na Abbadona.
- Co ci się stało....- zapytał Pet.
- Kurde! Mi coś się stało??? To wam coś się stało!- Laura nie mogła uwieżyć, że takim ludziom/stworzeniom xP chciała powierzyć swoją tajemnicę, dobrze że nie zdązyła xP (nie ma to jak kara na kompa==')
- Uspokój sie! Nie chcesz to nie musisz iść z nami!!
- Lauro trzeba sie słuchać naszego 'przywódcy'...- zaczął gadać coś Red lecz Kociak była już wyprowadzona z równowagi.
- Przywódcy??? To ty nazywasz przywódcą kogoś kto chce zostawić jedego z nas??? Kogoś, kogo wogóle nie znacie....
- Bez przesady........
- Co bez przesady!!! Wyruszylismy tutaj dobrowolnie, nikt nam nie kazał nikt nas nie zmuszał! I co mamy za to??- dziewczyna nie mogła ukryć wściekłości.
- Gówno- powiedziała cicho stojąca obok madoxxx.
- Co do Lorda to on tylko nas osłabia i opóxnia w podróxy- powiedział Jack.
- A jakbyś się ty czuł?? Jakbyś był na miejscu Lorda i to cibie byśmy zostawili?? Jakbysmy bez ciebie wyruszyli???
Jack opuścił głowę, to prawda każdemu z nich zależało na tym pucharze, albo na podróży i za nic nie chciałby zostać nagle porzucony.
Laura spojrzała na wszystkich wyzywającym wzrokiem. Wreszcie wyrzuciała z siebie to co trzymała w sobie całą noc. Nastała głucha cisza, którą przerwał głuchy "PLASK!". Wszystkich oczy zwróciły się w stronę Peta, który uderzył się w czoło, tak jakby sobie coś przypomniał, i zaczął grzebać w plecaku. Po chwili wyjął z niej jakąś "laskę"(bez skojarzeń mi tu ^^')
- Ha! Krzyknął triumfalnie Pet podnosząc ją do góry.
- Co to?- zapytała Laura patrząc na laskę, jednak kątem oka obserwowoała Abbadona. Czuła na sobie jego wściekłe spojrzenie.
- TO MOJA LASKA VINGURU!!! Zapomniałem o niej!!(fanfary za refleks ^^')
Pet podbiegł do Lorda i zaczął stukać laską w nogę Lorda.
- Co ty mi robisz??!!- Lord odsunął się ze strachem.
Pet się nie odezwał, był bardzo skupiony i nadal stukał pałką tfu laską (xD) w nogę Lorda. Nagle wszyscy ujżeli mgiełkę oplatającą skaleczoną nogę Lorda. Pet chwilę odczekał po czym "zmiótł" ręką mgłę. Wszystkim ukazała się uzdrowniona noga...
- Uzdrawiająca laska vinguru..........
- Wow- zdołał wydusić z siebie Red.
- Czyli możemy iśc dalej-powiedział ucieszony Jon.
-Tiaaa...- powiedziała z kwaśną miną Laura.
Laura ostatni raz spojrzała na Abbadona. Nie myliła się... Nie mogła, a może nie potrafiła ufać takim zakapturzonym osobom......
Po chwili wszyscy w milczeniu ruszli w dalszą drogę..............


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kociak dnia Wto 14:11, 18 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Mugol



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 13:48, 18 Paź 2005 Powrót do góry

Wszystko szło po mojej myśli a tu nagle 1 osoba mi wszystko psuje. Nie ufają mi, nie wiem czy powinienem ich ciągnąc w dalszą drogę jeżeli już są sprzeciwy. Kiedy będziemy w poważnej sytuacji i trzeba będzie walczyć zgranie, a grupa będzie miała sprzeciwy to oni zginą. Nie wiem czy oni tego nie rozumieją, a może moje tajemnice ich intrygują. Przecież gdybym im to wszystko teraz wyjawił to co by to pomogło. Napewno nie uśmiechneli by się nagle i ruszyli w dalsza drogę wierząc mi w każde słowo, no ale tylko ja znam drogę. Przez tą dziewczyne mam teraz więcej problemów na głowie niż mogłem sie spodziewać. Gdyby nie ona Lord został by w pobliskiej wiosce i byłby spokuj a teraz musze go ciągnąc za sobą. Tak być nie może stwierdziłem. Może to już nadszedł czas aby im to wyjawić bo bez tej informacji raczej wyprawa się nie odbędzie. W końcu i tak mnie nie posłuchają. Widocznie wyprawę trzeba będzie przerwać a wszyscy rozejdą się we swoje strony, może i tak będzie lepiej po co ich narażać są jeszcze młodzi i nie doswiadczeni a ich życie nie jest takie długie. Raz Lordowi śmierć.
- Stać! - powiedziałem a grupa staneła za mną
- Oho, kolejne rozkazy co tym razem nam każesz, nie ufam ci nie będę nic robić - powiedziała Laura
Zignorowalem to.
- Musze wam coś powiedzieć, po tej informacji nasza wyprawa może wogóle się nie odbyć, wszystko zależy od was jak to przyjmiecie. Informacja może być szokująca i pewnie część z was mi nie uwierzy. Myśle, że już jestem na to gotowy, ale nie przerywajcie mi i nie pytajcie o nic.
- ponad 4 miliardy lat temu zostałem stworzony przez Boga aby mu służyć i głosić prawdy boskie. Poczas stwarzania świata jeden z aniołów odłączył się od Boga tworząc swój własny piekielny świat gdzie miały trafiać złe dusze. Jak zapewne wiecie był to szatan. Wtedy odłączyłem od Boga i przyłączyłem się do Szatana który zrobił mnie księciem najgłębszej czuleści piekielnej. Pierścień który mam na ręce jest tego dowodem i symbolem, daje mi on władze nad demonami oraz możliwość wskrzeszania zmarłych na moje usługi. Gdy zacząłem żałować tego wyboru Bóg w ramach kary oraz pokuty zesłał mnie tutaj na Ziemię na wieczną tułaczkę, Szatan zamiłowany w czynieniu zła aby mieć w tym wpływy, dał mi miecz który teraz bardzo mi się sprzydał. <Wyjąłem piekielny miecz, runy jak zwykle świeciły się krwistoczerwonym kolorem> Ten miecz został wykłuty przez najlepszego kowala piekielnej kuźni specjalnie dla mnie, każda zabita osoba nim traci duszę która przechodzi w moje pochodzenie wzmacniając mnie. Płaszcz który mam na sobie ma zatuszować moje diabelskie pochodzenie i pozwolić się wmieszać w ludzi. Na Ziemie przybyłem w okresie wielkich wojen o władze nad tą planetą. Złe stworzenia chciały sobie zrobić z tej planety ogród rozpusty i bólu. Demony które tu były zostały przegnane do najgłębszych zakamarków tej planety. Demony w tej wojnie miały wsparcie u wszystkich złych stworzeń jak również przeklętych zmarłych, orkowie, gnomy, gobliny, wilkołaki, różne zmary oraz stwory walczyły przeciwko ludzom. Merlin o którym zapewne słyszeliście miał swoich uczniów którym nakazał wtedy rozesłanie do wszystkich neutralnych stworzeń proźby o zjednoczenie się w tej wojnie. Po stronie ludzi stanęły więc Smoki, Salamandry, Centaury, Fenixy i pierwsi Czarodzieje. Bitwa ta toczyła się przez setek lat, poczym Merlin stworzył specjaną drużynę która miała zgasić Pochodnie Zniszczenia ukryta przez demony. Ona dawała im moc niszczenia. Merlin był wielkim czarodziejem. Tak sie składa że ja uczestniczyłem po dobrej stronie ludzi mimo, że miałem władze nad demonami nie mogłem ich odwołać gdyż pochodnia zrobiła je zbyt pewnymi siebie. Polało się wtedy wiele krwi. Oczywiście w wojnie uczestniczyło owiele więcej ras ale nie wymieniam ich gdyż nie odegrały one większej roli. Kiedy wojny ustały przymieże dobra czuwało nad pokojem na planecie lecz potem kiedy wszystko ucichło wszystko wróciło do normy i każda z ras jest odseparowana odeszła w swóje miejsce na tej planecie. Ja włuczę się , od wyprawy do wyprway, od miasta do miasta, kraju do kraju. Uczestnicze w wojnach. Mam w tym doświadczenie wsumie jeszcze tylko to mi się podoba. Jeżeli zapytacie kim jestem, bo napewno nie rozumiecie tego co mówie, to jestem Aniołem Zagłady, księciem czulesci piekielnej. To dlatego nie mogę wam pokazać mojej twarzy i muszę się ukrywać pod kapturem. Posiadam też pierścień zmiany kształtu który pozwala mi się zamaskować. Posiadam wiele ukrytych umiejętności z których większości nie zobaczycie. W dzisiejszym świecie tylko orkowie chcą nadal toczyć wojny z ludzmi w nadziei, że powtórzy się historia z przed milionów lat. To ja zabiłem Lorda Pierda, był głupcem który by was pozabijał. Gdyby nie ja teraz byście szli na swoją zgubę. On nie wiedział nic o Czarodziejskim Pucharze, pewnie słyszał to z jakiś pogłosek. I jeżeli ktoś myśli teraz że może mnie zabić bo nie zasługuje na chodzenie po tej planecie niech próbuje ale wątpie żeby wam się to udało. Jestem bardziej obyty niż wy poznałem wielu ludzi, przeżyłem wiele wojen, wypraw i przygód, zabiłem wiele stworzeń które mi się przeciwstawiały ale was nikt nie ciągnoł na tą wyprawę i ja również wam nie każe iśc dalej jeżeli nie chcecie i wiedzcie jedno. Jeżeli ktoś wyjawi to co tu powiedziałem poświęce reszte chwil aby go odnaleźć i zabić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thomas Weasley
Mugol
Mugol



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kętrzyna

PostWysłany: Wto 16:08, 18 Paź 2005 Powrót do góry

Gdy nastał ranek wszyscy się obudzili i rozpalili ogień i zjedli wilka którego upolowano. Ja niestety niezjadłem wilka ponieważ kodeks palladyna niezezwalał mi jeść upieczonych zwierząt.
Gdy reszta grupy zjadła wilka Abb natychmiastowo nakazał abyśmy się zbierali w dalszą podróż. Gdy wszyscy maszerowaliśmy abb nakazał abyśmy się zatrzymali bo chce nam coś powiedzieć.
Opowedzał nam on to że to on zabił Pierda i spytał czy ktoś idzie dalej.
Miałem ochotę wyciągnąć mój miecz i poprostu wbić mu go w brzuch i wypatroszyć go. Ale jakaś częsc mego ciała podpowiadała mi żebym się powstrzymał opanowałem nerwy i cicho siedziałem patrząc co powie reszta grupy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prof_DoDo_Grex
Pelnoprawny uzytkownik forum
Pelnoprawny uzytkownik forum



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 374 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/10
Skąd: Radom

PostWysłany: Wto 18:02, 18 Paź 2005 Powrót do góry

DoDo też sam nie wiedział co robić. Ale pomyślał, że chyba wyruszczy z Abb. Bo wie, że sie nie boi śmierci. Wiedział, że droga jest bardzo niebezpieczna i trudna, ale się odwazył. Abb wyruszał z DoDem, Lordem Pierdem, Petem i Redem. A reszta zostali. Reszta wrócili wyjnajmiąć dom tam gdzie byli. A podróżnicy chodzili, chodzili, aż nareszcie znalazli jakąś wioskę. Wszyscy się cieszyli. Nagle były jakieś małe stworki. Było ich ok 10. Abb Pet Lord i DoDo zabili go. Bo wiedzieli kim są i, że są niebezpieczne. A ci którzy wracali dodarli już do swego domu. Kociak jak szła do pokoju. To nadal widziała ciało Lorda. I cierpiła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Holly_Madox_Abhorse
Gość





PostWysłany: Wto 18:27, 18 Paź 2005 Powrót do góry

Co za kretyn... pomyślałam, złe stworzenie wilkołak, jak ja mu moglam zaufac nazywa mnie zlym stworzeniem...jestem czlowiekiem! przeciesz kazdej polnocy uniemozliwiam swoje ruchy. Przyczepiam sie doc zgos solidnego itd. zeby nikomu nie zrobic krzywdy! Głupiec... niech sobie idzie ze swoja banda i niech go sluchaja!
Spojrzałam na wszystkich, wszyscy byli zdumieni... po chwili powiedzialam....
-Kadzy ma tu z pewnoscia jakas swoja tajemnice, Aniol zaglady tez mi cos, nawet nie wiesz co ja przezywam Abbadonie, po co nam to powiedziales zebysmy sie mieli nad toba wyzalac, sam odlaczyles sie od Boga i teraz cierp! Wiedz tylko ze nie jestes jedyny... nie dokonczajac zdania odwrocilam sie na piecie i udalam sie do pobliskiej wioski zostawiajac grupe, nie wiedzialam kto zostaje, czy ktos cos mowi. Bylam taka zla na Abbadona, to nie jest moja wina ze jestem wilkolakiem, nie chcialam nim byc, p nic innego mi nie chodzilo, tylko o to ze ja sie staram jak moge a ktos mi tu wymiania wilkolaki jako zle stworzenia, stworzenia!
Po przespaniu jednej samotnej nocy w brudnej i smierdzacej karczmie, przemyslalam wszystko od poczatku, i postanowilam odszukac grupe, dalaczyc do niej i przeprosic za swoj wyskok...
Kociak
Szef Moderatorów
Szef Moderatorów



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 534 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: jesteś? xP

PostWysłany: Wto 18:41, 18 Paź 2005 Powrót do góry

Laura nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. To co powiedział Abbadon zatkało ją. Ale czuła w jego głosie pychę... Zacisnęła zęby nic nie mówiąc. Następna niespodzianką okazały się słowa Holly. Laura popatrzyła na młodą dziewczynę odchodzącą gdzieś w las. Chciała za nią biec lecz nogi odmowiły mi posłuszeństwa. Po chwili od grupy odszedł Abbadon. A za nim jak pies pobiegł Dodo. NAstępnie Red, Pet i Lord też.
- Taaa słabych zawsze ciągnie do silniejszych- pomyślała z mściwym usmiechem.
Odwróciła się i zobaczyła Jon'a i Jack'a.
- No i co teraz?- zapytał Jack.
-Chodźmy odszukac Hollly-powiedziała Laura po czym ruszyli w stroe w którą odeszła Holly.
Przespali się w jakiejś karczmie. Z rana gdy Laura schodziła po schodach spotkała... Madoxxx.
- Ty tu?- dziewczyna rozdziawiła ze zdumienia oczy. Dziewczyny przytuluły się jakby się nie widziały kilka lat. Razem poszły po chłopaków. Droga mijała im przyjemnie. Szli doszyć szybkim tempem, aby dogonić tamtą grupę. Nikt nie był pod niczyją presją, wszyscy byli na równi. Taaak to była grupa ideał (sasasa xD). Szli wesoło gaworząc i wtedy Laura zdradziła Holly swoj sekret. Gdy nadszedł zmierzch zobaczyli gdzies w oddali ogień. Usłyszeli jakiś fałszujący śpiew.
-Dodo!-powiedzieli jednogłośnie po czym wybuchli śmiechem.
Teraz szli bardzo cicho, nie łamali nawet najcienszej gałązki. Postanowili zrobic tamtym miłą (taa jasne, ciekawe kto tam by sie cieszył z naszego przybycia Xp). Wszyscy juz spali. Tym razem na strazy znowu stał Dodo. Abbadon gdzieś polazł. Dodo przez chwile czuwał dzielnie lecz po chwili zansnął. Wyskoczyli cicho z krzaków. Laura bezszlestnei zbliżyła się do DODA. Uklękła przy nim tak, że ich twarze znalazły się na jednym poziomi.
-dodoooo-powiedziała słodkim szptem Laura.
- Cicho chlopaki ja spie- mruknał i dalej spał.
- Dodo..... Mówi do cibie głodny wampir.... Hmmm chyba spróbuję twojej krwi-powiedziała głosniej.
Po chwili Dodo zerwał się na nogi i zaczął wrzeczszeć. Holly, Jon i JAck nie mogli powstrzymac się od smiechu.
Laura podbiegła i złapała Doda za szyję. Przyparła go przy tym do drzewa, zby jej nie zwiał.
- Odejdź!! Ty ty.... wampirze-krzyczał robiąc z palców krzyzyki.(^^)
- To nic nie da..... Jeszce raz zadecydujesz coś za mnie to....- głos Laury brzmiał teraz strsszliwie- To cię zagryzę z madoxxx na smierc.
Puściła go po czym podeszła do reszty grupy.
-Dobra koneic przedstwaienia-powiedziała.-Ale na twoim miejscu bym uwazała. (to było do DODA)
Zasiedli przy ognisku i zaczeli smazyć kiełbaski.(cóż za prymitywne xD)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Thomas Weasley
Mugol
Mugol



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z kętrzyna

PostWysłany: Wto 21:51, 18 Paź 2005 Powrót do góry

gdy zauważyłem że reszta grupy poszła za abbem musiałem i ja iśc ponieważ niespełniło by się moje przykazanie do kturego szykowałem się od dziecka.
Gdy reszta grupy pobiegła za abbem Jon Jack i Laura pobiegli szukac biedną madoxx. Zaszliśmy do jakiejś karczmy aby wypocząć gdy Laura i Jack poszli do swoich pokoi Jon musiał zejśc nadół aby odprawić modlitwe za swoich braci kturzy własnie walczą z orkami (niech innos ma ich w opiece). Po zakończeniu modlitwu do karczmy przybył jakiś wstrętny oprych, miał on podarte spodnie wspaniały miecz ale zato miał wspaniałą zbroje ktura chroniła jego tors , zaczą grozić karczmiarzowi że jezeli nie odda mu pieniędzy obetnie mu głowę. podeszłem do tego wstrętnego typa i odparłem
- kim jesteś że grozisz temu bezbronnemu człowiekowi
-on odparł jestem twoim najgorszym koszmarem. Wyciągną natychmiastowo miecz i próbował wpić mi go wbrzuch, lecz ja zrobiłem unik wyciągnełem swój miecz i chciałem mu zadać cios ostateczny w klatkę piersiową niestety miał on wspaniałą zbroję nawet można powiedzieć że lepszą od mojej. zbroja uchroniła go od śmierci.
nieznana postać walczyła wspaniale była prawie tak dobra w wymachiwaniu mieczem jak ja.ale wkońcu uległa po ciosie ktury zadałem mu w głowę. Szubrawiec padł na ziemię i umarł.
-wtedy odparłem Niech Innos przyjmie cię do królestwa swego i błogosławi twą plugawą duszę.
zabrałem mu sakwie w kturej znajdowało się 500 sztuk złota podczepiłem jego truchło do konia na kturym przyjechał i pognałem konia w świat wraz z jego cialem.
Karczmiarz podziękował mi za pomoc dał mi kufel piwa za darmo wypiłem je i poszedłem spać.
Na rano Jack zapukał do mych drzwi abym się zbierał bo wyruszamy. Gdy zszedłem naduł Laura i Holly obie płakały ze szczęścia.
podeszłem do Holly i spytałem
- a ty co tu robisz
-odparła zatrzymałam się tu na noc aby odpocząć rano gdy siedziałam przy stole Laura podeszła do mnie i powitała mnie.
Po szcześliwym zakończeniu wyruszyliśmy z karczmy i próbowaliśmy do gonić grupę.
Na wieczur dotarliśmy do grupy i usziedliśmy wokuł ognia i spożyliśmy kiełbaski.
Jack I Laura siedzileli i rozmawiali zaś ja i madoxx poszliśmy spać
Wynalazłem sobie miejsce koło drzewa usiadłem oparłem się i zasnłoem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Mugol



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Czw 15:24, 20 Paź 2005 Powrót do góry

Podczas gdy grupa spała ja postanowiłem udać się do pibliskiej wioski. Dodo pilnował grupy (mam nadzieje) wyruszyłem odrazu po tym gdy grupa usnełą nic nikomu nie mówiąc. Po 2 godzinach doszłęm do miejskiej tawerny i zamuwiłem 1 piwo. Wyjąłem mape i zacząłem sprawdzać ile drogi nam zostało do gór. Wypiłęm swoje piwo i wróciłem na rano. Kiedy wszyscy jeszcze spali a ogień wygasł, okazało się, że DoDo przysnoł. Niespodzianką było to, że część grupy która się odłączyła przyszła z powrotem. Gdy wszyscy się obudzili.
- Holly chciałem cię przerposić, ja nie powiedziałem że wilkołaki są złe, one tylko walczyły po złej stronie ale przecież potem wszystkie rasy się rozdizelił i poszły własnymi drogami. Istnieją dobre wilkołaki ty jesteś tego przykładem. - powiedziałem - Ruszajmy dalej więc dziś wieczorem przy szczęściu dojdziemy do gór Arreat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 16:30, 20 Paź 2005 Powrót do góry

-Nie chcialam sie klucic Abbadonie, ale moja duma osobista kazala mi odejsc.
Laura i reszta gruby ktora znowu dolaczyla do Abba popatrzyli na nia poczym bez slowa zaczeli sie pakowac.
-Sluchajcie, powiedzial Abbadon, nie rozkazuje tylko wam oznajmiam ze ruszamy w strone gor Arreat, kto chce isc idzie za mna bo ja mam mape a kto nie idzie, to juz jegon sprawa co ze soba zrobi.
-ja ide, powiedziala Holly Madoxxx
-ja tez, powiedziala laura i poklepala porozumiewawczo madoxxx
chlopacy kiwneli glowami tylko Jon Rayan cos mruczal pod nosem ale tez wstal i poszedl za reszta.
Szli w milczeni, Holly od samego poczatku zle sie czula, zapytala po cichu Abba..
-Dzisiaj pelnia, chyba wiesz co to znaczy.
-No jasne ale chyba nie masz zamiaru nas wszystkich pozagryzac... zazartowal Abbadon.
-Nie no cos ty ale powiedz mi jak dojsc do tych gor Arreat.
-hym... mruknol Abbadon.
-No dalej nie moge isc z wami przeciesz wiesz dlaczego,musze zniknac na noc, daleko od was, rano jakos sie przywlecze, odnajde was.
-no dobra, odpowiedzil Abbadon i wytlumaczyl Holly jak dojsc do gor, teraz rozumiesz??
-No to ja zmykam, jutro sie zobaczymy powedziala wszystkim i zniknela w roslinnosci.
Piękna noc. Gwiazdy nisko wiszą rozświetlając okolicę, na niebie wielki okragly ksiezyc. Holly Madoxxx zamieniajaca sie w potwora, wyje do swego guru, po wszystkim odwraca sie i gna przez polane, wiatr przewiewa jej sierść, zapach wypełnia całe nozdrza. Aż chce się żyć. Ziemia szybko przemieszcza się pod łapami.
Holly Madoxxx nie myśli w takim. Trzeba jeszcze przebiec koło żeczki, a tam będzie już widać blask ogniska. Nigdy się nad tym nie zastaniawiała, ale dziwne że zawsze na spodkaniach zapala się tylko jedno ognisko... Chyba to pozwala się lepiej zespolić.
Miedzy krzewami widzi pijących jakiś trunki brudnych, grubych mezczynz,sa soczysci, mysli sobie. Jest tak blisko, juz ch ma, ma upragnine jedzenie...
Bez zastanowieia wylatuje z gąszczy, podbiega do najblizszego faceta i lapie go za kark swoimi strasznymi łapami. Mezczyzna krzyczy, blaga o pomoc, o litos, wymachyje bezczynnie konczynami. Ale za pozno bestia wypatrzyla sobie wlasnie go i go zje! Kladzie nietrzezwa ofiare na skale poczym gryzie ja w noge, mezczyna mdleje, rozlewa sie krew. Zgasla jedna swieczka w swiatyni, umarl. Siersc Holly jest pobrudzona krwia i pozostalosciami po czlowieku, ktorego zjadla, zaspypia na skale.
Obudziła mnie kropla rannej rosy i poczucie winy. Nie wiem co roblam ubieglej nocy ale napewna cos okropnego. Ludyie rece, ludyie nogi, wiec to ja a nie ta besta ktora we mnie drzemie, teraz moge isc odszukac reszte moich kompanow...
to była madoxxx jakby kts sie nie domyślił Wink
Lily_Evans
Charlak
Charlak



Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: z Doliny Godryka...

PostWysłany: Czw 16:43, 20 Paź 2005 Powrót do góry

Szłam lasem. "Zbliża się południe" myślałam. Nagle zobaczyłam, że na jakieś polance (czy czymś takim Wink), rozmawia grupa ludzi. Obok szczątki z ogniska.
Podeszłam do nich, ciekawa byłam gdzie się wybierają. Odezwałam się nieśmiało.
- Ee...Witam! Jestem Lilyanne... Mogłabym zapytać, dokąd idziecie?
Ktoś (nie wiedziałam, jak się nazywał) odpowiedział mi że w góry.
- Ahh! A czy mogłabym zabrać się z wami? - zapytałam, jednak spodziewałam się odpowiedzi przeczącej. "Przecież mają dużo osób w grupie, po co im jeszcze jedna." Myślałam sobie. Zamknęłam oczy i w skupieniu czekałam na odpowiedź...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Red_Devil_S
Charlak
Charlak



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków

PostWysłany: Pią 16:47, 21 Paź 2005 Powrót do góry

Red chciał coś powiedzieć ,ale gdy otwierał usta coś walnęło w niego.
Wszyscy spojrzeli ,a tam jakiś gościu w masce walnął zaklęcie i od razu uciekł. Ci chcieli go gonić ,ale nie było sensu boi tak Red krwawił i mógłby umrzeć. Laura zauważyła szybko ,ze trzeba eliksiru expressa bo zostały mu 2 godziny życia. od razu zaczęli szukać składników. 30 min zostało i mieli 1/4 składników. Gdy została minuta nagle przyszedł jego olbrzym z butelką eliksiru. Red zostawił go w torbie a torbę w barze.
Od razu mu wlali iiiii


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prof_DoDo_Grex
Pelnoprawny uzytkownik forum
Pelnoprawny uzytkownik forum



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 374 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/10
Skąd: Radom

PostWysłany: Pią 16:58, 21 Paź 2005 Powrót do góry

W nocy
Gdy był noc ok. 3 w nocy to wszyscy, my uszlyszeliśmy odgłos wilkołaka.
-Kto to ??- spytała Lianne
-Wiem. To musiało być wilkołak-powiedział DoDo.
-Taak ?? W takim razie ja nie śpię- powiedział Red.
-Ja nie śpie, ale zdaje mi się, że to wilkołak-rzekł DoDo.
Ponowne uszlyszleiśmy odgłos wilkołaka. Wszyscy wstali razem i zrobiły kółko tyłem. Patrzyliśmy w której stronie jest wilkołak.
-Ruszamy dalej, a po drodzie może coś odkryjemy.-powiedział Abb.
Członkowie wyprawy wzieli swoje plecaki i zaczęli dalej podróżować. Chodzili, chodzili, aż był ranek.
-Nareszcie dodarliśmy tam gdzie ma przyjść Madoxxx.- cieszyła się Laura.
Czekali już 5 godzin i nie było jej. Laura się martwiła.
-Co jest?? Czemu Madoxxx nie ma ??- odrzekła Laura.
Nikt nie odpowiedział na to pytanie. Abbadon powiedział:
-Ruszamy dalej, a po drodze ja może znajdziemy.
-Tak jest.- odpowiedzieli wszyscy, oprócz Laury.
I wszyscy znów zabrali się do roboty.
(....)
W południe spotkali jakąś dziewczyne. Była to Lily. Nagle coś się stało Redowi i wszyscy mu musieli pomóc. Gdy wyleczyliśmy Reda i gdy mieliśmy już wyruszyć Dodo zapytał Lilianne:
-Ej Lainne. Tylko pytanie czy masz broń ??
-Mam a co ??-Lianne usmiechcała szczeroko.
-Nie uśmiechaj się tak, ty jeszcze wszystkiego nie wiesz.-powiedział DoDo
- A co ??
-Bo my idziemy przez góry odnaleźć puchar czarodziejów. A w drodzie czeka nam trudne przejście.
-Aha. To z tym zaten problem-powiedziała Lianne
-Ok. To w takim razie Lianne idzie z nami-odezwał Abb.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Red_Devil_S
Charlak
Charlak



Dołączył: 14 Paź 2005
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Nietków

PostWysłany: Sob 10:34, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Podczas podróży musieli iść przez góry. Red powiedział że pożniej do nich dołączy i poszedł gdzieś. Bohaterowie idąc przez góry zostali zatrzymani przez jakby strażników ,a do tego zauważyli ,ze ich moc znikła i nie mogli sie bronić. Rycerze zaprowadzili ich do zamku ,do swego króla. Gdy dotarli na tronie zobaczyli ....REDA!
-Co to ma być??-wykrzyczał Abbadon
-Puście ich - powiedział Red do rycerzy-Spokojnie jesteście na tereie rodu
Lwa. JEstem królem i teraz wróciłem bo szykujemy się do wojny z orgami.
Możecie się przyłączyć.
-Ale ja jestem piękny i boski i niemogę się narażać -krzyczał Dodo
-To zamknięmy cię z kobietami i dziećmi
-Super ,a są jakieś wolne i ładne laski?
-Nie
-To nie idę
-Dobra ,to będziesz walczył
-Niech będzie
Wtem przybiegł posłaniec królewski i ogłosił,że wróg przybędzie rano.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
prof.Michael Corner
Charlak
Charlak



Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Sob 15:43, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Udaję się do swej komnaty na zamku.W międzyczasie podziwiam obrazy i piękno zamku.Gdy już jestem w komnacie widzę przed sobą pięknę łoże z baldachimem oraz z 4 kolumienkami.Przed łóżkiem znajduje sie kominek w którym ogień wesołó trzaska.Po oględzinach pokoju udaję sie na spoczynek.Po 10 minutach udaje mi się zasnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 17:44, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Szłam scieżką którą opisał mi Abbadon, ale w miejscu gdzie prawdopodobnie mialam wszystkich spotkać nie było nikogo. Idąc nie myślalam o czasie, ale widocznie się spóźnilam. To ostatnia przemiana pozostawila po sobie tyle bolesnych śladów. Taki już mój los... powiedziałam do siebie w myślach. Gdyby nie TO wszystko było by ze mną normalne, nie jestem samotnikiem, lubie wyzwania. Wszystko gra. Nie ma co się użalać muszę odszukać resztę. Smiało idąc przed siebie natknełam się na żołnierza. Cóż za palant pomyslałam. Po kródszej rozmowie dowiedziałam się że pewną grupkę ludzi "zabrali" strażnicy, z opisu wychodziło na to że ta grupa to właśnie moi kompani. Bez zastanowienia poprosilam żeby mnie do nich zaprowadzono. Mężczyzna zgodzil się... wiec ruszylismy, szłam za nim, gawędziliśmy. Dowiedziałam się m.in. że jesteśmy na terenie rodu Lwa i że władcą tu jest Red, tak ten sam Red ktorego niegdyś poznałam. Nie ukrywająv zdziwienia parsknełam śmiechem za co zostalam "zjedzona" oburzonym spojrzeniem Sama-- bo tak mial na imię strażnik. Gdy dotarliśmy na miejsce, przywital się przechadzający się po przepięknym ogrodzie Dodo. Chyba mu przeszkodzilam bo przeglądal się w pobliskim stawie.. ale mimo wszystko powital mnie serdecznie i zaprowadzil do Reda, który....
prof.Emily_Felicis
Czarodziej
Czarodziej



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/10
Skąd: Kraków - magiczne miasto

PostWysłany: Sob 21:03, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Tymczasem Casandra od czasu spotkania z Redem wyruszyła w podróż, aby znaleźć zioło, które jej pomoże.
-Że też to musiał być wilkołak.....-syczała do siebie ściskając swoje lewe ramię.
Szła ze swym świeżo nasmarowanym mieczykiem i przedzierała się przez lasy w poszukiwaniu "Exela" - zioła, które leczy ugryzienia wilkołaka.
Po kilku dniach Casandra znalazła je - małe, seledynowe listki. Lecz w tej chwili stało się coś niedobrego. Casandra zaczęła zataczać łuki i dziwnie się czuła.
-Kończy mi się czas...-szepnęła rozpaczliwie do siebie.
Wlokąc się i podpierając mieczykiem doszła do jakiejś drogi i padła. Nie miała na nic siły. Wtem usłyszała, że ktoś idzie. Zobaczyła jakby przez mgłę grupe "stworzeń" ( Very Happy ) idących w jej kierunku.
-Ożesz...-odezwał się jeden.
Nagle Casandra poznała ich - były to stworzenia z karczmy, w której szukała smarowidla do mieczyka. nagle spostrzegła znajomą twarz.
-To ty...-wyszeptała. - Red Devil, mam twoje smarowidło. Ukąsił mnie wilkołak Exele znajdziecie tutaaaaaa....
Casandra ostatkiem sił pokazała palcem na kieszeń i straciła przytomność.

Ratujcie moją Casandrę, to pójdę z Wami po puchar!!! Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prof.Emily_Felicis dnia Sob 21:12, 22 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
The_Abbadon_VoN_Flare
Mugol
Mugol



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Sob 21:09, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Red odelegował nas do naszych komnat. Rano orkowie mieli stanąc u naszych bram a w zamku panował klimat strachu i pobudzenia. Red bardzo zaskoczył drużyne swoją tajemnicą, nikomu nic nie mówił. A ja podążałem włąśnie korytażem do jego sali tronowej gdzie to z swoim dowódcami opracowywał taktykę obrony. Drzwi do sali były zamknięte otworzyły się po jednymu udeżeniu mojej ręki z wielkim hukiem.
- Abbadon! Co ty tu robisz, wiesz przecież, że nie mam czasu - powiedział a ja przez ten czas szłem dalej aż znalazłem się na środku sali. Otaczało mnie około 12 żołnieży. Z moich ust wydobyły się modlitwy w nieznanym dla ludzi języku. Poczym postaniowilem ukazać moje prawdziwe oblicze Anioła Zagłądy, Księcia Piekielnego. Rozpocząłem metamorfoze. Płaszcz zaczął się rozrywać w niektórych miejscach ciągle ukrywając moją twarz. Z tyłu wyskoczyły dwa skrzydłą, jedno było skrzydłem smoka - demona, całe szpiczaste z masą kolców koloru brązowo - czarnego z odcieniami czerwonego. Drugie skrzydło było to normalne pierzaste skrzydło anioła lecz pióra były dłuższe i miały czarny kolor. Urosłem o metr więcej. Moje ręce się wydłużyły, palce u rąk również a z ich końców wyrastały prazury. Całe ręce był dość poszczępione i zakończone na łokciach "rogami" "kolcami". Z pod kaptura ujawniły się 2 ogromne kły i czerwone oczy wystające na zewnątrz oraz początek zembatej szczęki. Z tyłu kaptur przebiły kolce złożone z mych kości obłożonych z skurą przyjmujac nietypowy kształt. Z dołu wyłonił isię długi ogon ostro zakończony, jego kształtu nie można dokłądnie opisać. Stopy moje były długie zakończone, pazurami i rozłożyste. Z za kolan również pokazały sie kolce. Cały byłem pokryty demoniczną skórą brązowawej barwy. (http://www.blizzard.com/images/diablo2exp/monster-baalminion-concept.jpg
tu macie zdjęcie wkomponujcie to co napisałem do tego obrazka żeby się wam lepiej wyobraziło i odejmijcie pare rąk pod klatką piersiową, zato dodajcie skrzydła i wydłużone łapy) To co powstało przypominało prawdziwego piekielnego demona - diabła. Żołnieże i Red stali zasłupiali i przerażeni, to nie był codzienny widok napewno nic ich tak jeszcze nie przeraziło. Podszedłem do Reda, moje palce złapały jego małą wporównaniu do moich rąk klatkę piersiową i zgniotły ją. Słchyać było trzaskanie kości i łamanie się chrząstek. Krew wytrysneła obwitym strumieniem Red zginął odrazu. Jego ciało zostało rzucone w bok całe porozwalane, zmasakrowane, jego jelita, wątroba, żołądek wszystko było widać wyłoniło się przez złamanego prawie w pół Reda. Całą sale zalała kałurza krwi. Żołnieże rzucili się na mnie wrzeszcząc o posiłki. Jednym ruchem ręki odbiłem 2 jak piłeczki udeżyli o ściane, kolejnych pięciu udeżyłem ogonem, a jego ostre zakończenia przebiły się przez zbroje. Kilku znił zdołało "zdanić" mnie swoimi mieczami lecz te rany nic mi nie robiły, szybko się goiły. Zwróciłem się do wyjścia z sali zgniatając głowę kolejnego żołnieża, w hełmie wyglądała jak puszka na którą ktoś nadepnoł a jej nadzienie wyszło nawieszch. Przy wyjściu grupka żołnieży przybyła do sali. Gdy mnie ujżeli odrazu się cofneli. Ja nie stanąłem przeszłem, z dużą siłą o nich udeżyłem przewracając ich, ale nie zwracalem na to uwagi chciałem się tylko wydostać z zamku. Po drodze kliku z nich zdeptalem. W zamku było słyszeć się krzyki typu "Abbadon zwariował, Demon w zamku itd" Coraz więcej napływało żołnieży którzy i tak gineli, nikt z nich bowiem nie wiedzał kim jestem, jak mnie osłabić. Ciała marwych żołnieży nagle powstały, wyglądały naprawde dziwacznie z prozwalanymi głowami, zozerwanymi kończynami, zgniecionymi częściami ciała (RoPoH - czytaj moja charakterystyka). W zamku wywołały się walki, gdy szłem do wyjka po drodze spodkałem Kociaka, spojżała na mnie dziwnym zwrokiem nie dowierzająć.
- Zbierz drużyne, uciekajcie z zamku. - powiedziałem demonicznym głosem i szłem przed siebie...



Przyjemnośc dalczego pisania Smile przekazuje wam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez The_Abbadon_VoN_Flare dnia Sob 22:06, 22 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
karol_weyer_h
Charlak
Charlak



Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/10
Skąd: GDANSK POLSKA

PostWysłany: Sob 21:32, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Karol popełnił samobujstwo z nudów


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
prof.Michael Corner
Charlak
Charlak



Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 38 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Sob 22:32, 22 Paź 2005 Powrót do góry

Rano obudziły mnie straszne huki i trzaski łamanych kości.Wychyliłem się zza drzwi komnaty i zobaczyłem piekielnego demona który niszczył i zabijał wszystkich i wszystko.Na początku jego widok mnie przeraził lecz później począłem się zastanawiać kto to może być.Użyłem więc mej umiejętności wykrywania magii.Gdy próbowałem odkryć co to za energia wielce się zdziwiłem ponieważ była to tak silnie czysta demoniczna i piekielna energia jakiej sam Merlin chyba nie widział.Szybkim krokiem wymknąłem się z komnaty i pobiegłem do sali tronowej gdzie miała odbywać się narada co do taktyki.Gdy tam weszłem zobaczyłem 20 trupów leżących na ziemi.W sali znajdowało się mnóstwo krwi.Wszystkie trupy leżały w kałużach krwi.Wśród trupów znalazłem Reda.Wyszłem z sali tronowej i udałem się na poszukiwania Laury.Gdy ją znalazłem oświadczyłem jej:
-Jakiś demon grasuje po zamku.Posiada on bardzo silną moc.
-Chyba wiem kto to może być - odpowiedziała Laura.
-Idź za mną Jack-dodała.
Po wysłuchaniu rozkazu od razu go wypełniłem, poszedłem za Laurą....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)